Raport Franciszka Salezego z wizytacji w 1785 r.

Poniższe fragmenty pochodzą z książki "Kuźnica Kołłątajowska: Studyum historyczne" autorstwa Władysław Smoleński wydanej w 1885 r. w Krakowie. W książce poświęconej Kuźnicy Kołłątajowskiej, jeden z rozdziałów zatytułowany jest "Kanonik Jezierski" i dotyczy właśnie życia i twórczości urodzonego w Gołąbkach w ziemi łukowskiej Franciszka Salezego Jezierskiego.

Wybrane fragmenty dot. wizytacji Franciszka Salezego Jezierskiego w 1785 r.

Przeczytaj więcej: Kanonik Jezierski jako wizytator Szkoły Głównej Koronnej

Raport Jezierskiego, złożony Szkole głównej krakowskiej o odbytej w r. 1785 wędrówce, dobrze maluje zapatrywania wizytatora i na stan szkolnictwa w Koronie światło rzuca ciekawe. Z pośród zakonnych, szkołę benedyktynów w Pułtusku wyróżnia, jako najlepszą; pełen jest uznania dla księży pijarów, — w relacyi o Drohiczynie nie może się powstrzymać od wykrzyku: „dałaby najwyższa Opatrzność, aby wszystkie szkoły były podobne drohickim !“ U cystersów we Wschowie zastał „osobliwość^, której mu się nie przytrafiło w innych widzieć szkołach zakonnych, wszyscy profesorowie mieli zaświadczenia, że podług ustaw Komisyi edukacyjnej uczyli się w Szkole głównej krakowskiej i wraz z kandydatami odbywali popisy. Za to komuniści w Kielcach, a bardziej jeszcze w Węgrowie, najsmutniejsze na wizytatorze robią wrażenie. „Lekcye, które profesorowie w szkołach dają, nie wiedzieć, do czego stosować: ani to jest sposób nowy, ani dawny, — jest to jakieś chaos. Mało na co dzieci odpowiedzieć umiały naw et z tych rzeczy, o które się ich właśnie zapytywali profesorowie. Był to najlepszy sposób utaić, jak się dzieci uczą i jakim sposobem edukacya w Węgrowie dawaną była, — zostawić je w tym stanie, aby na nic odpowiedzieć nie umiały. Edukacya w tych szkołach prawdziwie jest nędzna i szkoda straty czasu tamtejszych dzieci“. Ze szkół akademickich gorsząco się prezentowały łęczyckie. W innych szkołach akademickich znajduje Jezierski profesorów uzdolnionych i chętnych, nie zawsze jednak miłych obywatelstwu, przywykłemu do nauczycieli w rewerendzie mniszej lub w sukni. W szkołach poznańskich i płockich „obyczaje profesorów — pisze Jezierski, nie są naganne; — jest między nimi zgoda i zachowana przystojność; jednakże niektóre postępki posłanych tam akademików psują im reputacyę, lubo tylko mocą przesądów... Chodzą we frakach, są wesołymi , łatwi do wyśmiania rzeczy, które się im nie zdają, w nabożeństwie nie mają układności, nie starają się przestawać z ludźmi pierwszej dystynkcyi, co im przeszkadza do zjednania sobie wziętości... Takie rzeczy w padają nadto ostro w oczy obywatelów, stąd wypadają na nich szemrania i podejrzenia”...

Nie pomijał wizytator i szkółek. Znalazł pięć bez pozwolenia Komisyi edukacyjnej otworzonych: w Gnieźnie, Żurominie, Ciechanowie, Siemiatyczach i Radomsku.

„Liczba uczniów we wszystkich szkołach odemnie wizytowanych — kończy Jezierski swój raport — wynosi 4269, t. j. w sześciu szkołach akademickich znajduje się 1569, w tyluż zakonnych 1130, w dziewięciu pijarskich 1570. Z tego rozbioru liczby uczniów pokazuje się, że prawie wszystkie szkoły akademickie niedosyć są ludne w proporcyę łożonych na nie kosztów; że szkoły zakonne te tylko są ludniejsze, w których nie zachowują się zupełnie przepisy P. Komisyi, — jedne tylko szkoły pułtuskie wyjąwszy, w których ludność największa i przepisy P. Komisyi są wykonane.

Gramatyka

„Gramatyka najlepiej dawana jest w szkołach pijarskich, w akademickich najgruntowniej ją tłómaczą w Warszawie, w zakonnych najdokładniej dawana jest w Pułtusku. Trzeba zaś szczerze wyznać, że nauka gramatyki tak w szkołach akademickich, jako i zakonnych, nie daje się z tern przekonaniem i z tą pilnością, jaka jest koniecznie potrzebna tak dla okazania korzyści w uczniach, jako też dla zaspokojenia troskliwości obywatelskiej o język łaciński. Gdzie są eks-jezuici profesorami gramatyki, nie mogą zapomnieć alwara i nie mogą się przekonać o dobroci nowej gramatyki; z tern wszystkiem żaden mi nie podał na piśmie uwag, wartujących szczególnego zastanowienia się. Gdzie są akademicy, tam widać bardzo słabą ochotę pracowania około języka łacińskiego, co może stąd pochodzi, że profesorowie akademicy mało który skończyli zupełny bieg nauk, a zatem może nie mieli dosyć sposobności obznajmienia się z gramatyką i z językiem łacińskim. U zakonników ta nauka najgorzej idzie, w jednym tylko Pułtusku lepiej od innych.

Matematyka

„Matematyka w szkołach akademickich najlepiej idzie i widać, że akademicy, do szkół na profesorów przysyłani, najwięcej z tej nauki korzystać musieli; u pijarów ta nauka idzie słabiej i nie widać między nimi tego gustu do wysokich matematyki części, jaka się okazuje w wielu akademickich. Między zakonnikami benedyktyni i cystersi jakożkolwiek tę naukę dają, lecz bartoszkowie i kanonicy regularni nie umieją jej wcale.

Fizyka i historia

„Fizyka i historya naturalna po wszystkich szkołach jeszcze bardzo mizernie idzie: w wielu bardzo miejscach byłoby naw et lepiej, żeby jej nie dawali, osobliwie po szkołach zakonnych i niektórych akademickich, gdyż nieumiejętne dawanie tej nauki najwięcej ściąga szemrania między obywatelami. Raczy Szkoła główna zastanowić swoją uwagę, ażeby kandydatów w tym objekcie najlepiej przyjrzeć, bo tego gatunku profesorów bardzo wielu będzie potrzeba. Niedostatek także książek elementarnych historyi naturalnej sprawuje, iż się najśmieszniejsze dziwactwa na tę lekcyę po szkołach dyktują. Od lat kilku Komisya edukacyjna zakazała dawać historyę naturalną o zwierzętach, a przecież tę naukę w wielu miejscach zastałem.

Nauka moralna i prawa

„Nauka m oralna i prawa w szkołach pijarskich lepiej idzie, niżeli w akademickich, w zakonnych najnikczemniej, osobliwie zaś historya i geografia, nauki najłatwiejsze, bardzo niedobrze są znajome profesorom akademickim. Praw o natury i polityczne, prawie w każdych szkołach akademickich i zakonnych inakszym sposobem dawane, przekonywa, że albo profesorowie akademicy nie musieli odsłuchać zupełnie całego kursu tej nauki, gdy na szkoły rozesłanymi byli, albo niedostatek książek elementarnych czyni ich śmiałymi to wszystko dawać, co w jakichkolwiek książkach bez braku wyczytać mogą. Tu trzeba zastanowić uwagę, że co się tejże nauki moralnej tyczy, nie można jej zupełnie spuszczać na rozum profesorów szkolnych, gdyż bardzo często trafia się, że nieroztropne wybieranie z autorów moralnych maksym ściąga krytykę na szkoły i na nauki w Szkole głównej dawane. Dla zapobieżenia takowym przypadkom byłaby rzecz istotnie potrzebna jak najprędzej książki elementarne przyśpieszyć, a profesorów, na szkoły wyjeżdżających, dobrze z tej nauki doświadczać, czyli ją umieją. Co się tyczy nauki o kunsztach i rzemiosłach, o zachowaniu zdrowia ludzkiego i innych tym podobnych, które są na klasy rozłożone, o tern ani złego, ani dobrego doniesienia uczynić nie mogę. Mało gdzie te nauki dawane bywają, a jeżelim je gdzie w których szkołach znalazł, tedy w taki sposób, że nie mam co o nich powiedzieć.

Obyczaje

„Obyczaje wszędzie znalazłem dobre tak w n uczycielach, jako i w uczniach. Zakonnicy mają za sobą szczęśliwą opinię, a zatem , choćby się jakie między nimi trafiały płochości, — te furta i święta opinia pokrywa. Akademicy mają przeciw sobie uprzedzone publicum , dla czego najmniejsza płochość, od akademika popełniona, wystawuje się rzeczą nadto przykrą w oczach obywatelstwa i duchowieństwa, czemu najwięcej eks-jezuici przyczyną bywają, lubiący koniecznie znaleźć różnicę między teraźniejszym a dawniejszym nauczycielów stanem. Z tern wszystkiem, nie znalazłem nic takiego między akademikami, coby ich obyczaje oskarżać mogło, chyba to, że chodzą we frakach, są weseli, lubią wyśmiać nieroztropne stare zwyczaje, osobliwie księży jezuitów, za co byli upomnieni przykładnie. W reszcie, tylko w samej Łęczycy znalazłem wady pijaństw a i kłótnie, lecz tam nie było dotąd żadnego akademika, gdyż — jak mi się zasłyszeć dało — i p. Osękowski, profesor wcale niedotarty, nie ma być ani z liczby kandydatów, ani z liczby dawnych akademików. Względem księży pijarów rzetelne daję zaświadczenie, iż w ich zgromadzeniach znalazłem wszędzie zgodę, dobre obyczaje i we wszystkiem zachowaną przystojność“.

Podczas wizyty udzielał Jezierski w imieniu Szkoły głównej niektórym profesorom stopnie doktorskie: w Pułtusku ks. Antoniemu Muszyńskiemu, w Warszawie ks. Baltazarowi Paszkiewiczowi, w Kaliszu Józefowi Linczowskiemu i przypominał kancelarii Szkoły głównej wydanie patentów . W myśl ustaw Komisyi edukacyjnej na osobności z każdym profesorem rozmawiał, badał obywateli i uczniów, wglądał w potrzeby szkoły, zalecenia i uwagi stosowne czynił. Pijarom w Warszawie i Radomiu zalecał, aby karać uczniów za kłamstwo i wszelkiego gatunku szalbierstwo, „ponieważ ten występek zdaje się bardzo w naszym wieku pomnażać“; w Płocku księdzu kaznodziei „iżby studenci przed zakonnikami nie spowiadali się, ale przed księżmi świeckimi; w Kaliszu, aby profesorowie tog akademickich używali „o co upraszał ksiądz rektor upewniając, że się to m a obywatelom podobać; w Poznaniu „ażeby profesorowie starali się przestawać z dystyngowanemi osobami, co będzie dla nich lekarstw em , że się ochronią podłych obcowań i obmów; w Łęczycy „aby studenci po zamku pustym nie chodzili i przechodzących ludzi nie bili gruzami; w Węgrowie „aby dzieci w spokojności utrzymywać, żeby na przejeżdżających i przechodzących żydów kamieniami nieciskały ; wogóle zaś zabrania uczyć alwara, zaleca używanie przepisanych przez Komisyę książek elementarnych, młodzież zachęca do konwersacyi w języku łacińskim.